Pod koniec marca Jekatierina Aleksandrowa była w półfinale turnieju WTA 1000 w Miami, pokonując po drodze Igę Świątek. W następnych tygodniach Rosjanka pokazała jednak, że to zwycięstwo było raczej przypadkowe. Fatalną serię chciała przełamać we French Open.
25 marca tego roku, czyli ponad dwa miesiące temu Rosjanka Jekatierina Aleksandrowa (18. WTA) sprawiła wielką sensację. W IV rundzie turnieju WTA 1000 na kortach twardych w Miami pokonała najlepszą tenisistę świata – Igę Świątek 6:4, 6:2. Potem w Stanach Zjednoczonych wyeliminowała w ćwierćfinale Jessicę Pegulę (5. WTA), by przegrać półfinał z kolejną Amerykanką – Danielle Collins (10. WTA) 3:6, 2:6.
Jekatierina Aleksandrowa po pokonania Igi Świątek, a przed rozpoczęciem Rolanda Garrosa miała fatalny wynik – dwa zwycięstwa i aż sześć porażek. W aż czterech turniejach z rzędu (Charleston, Stuttgart, Madryt i Rzym) 29-letnia Rosjanka odpadała już po pierwszym spotkaniu. W Strasburgu w II rundzie wyeliminowała ją Magda Linette (46. WTA)
Jekatierina Aleksandrowa w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa zmierzyła się ze swoją rówieśniczką – Bułgarką Wiktorią Tomową (75. WTA), która jeszcze nigdy w swojej karierze nie awansowała do II rundy tego turnieju. W pierwszym secie Bułgarka od stanu 2:2 wygrała trzy gemy z rzędu, a potem seta 6:3. Druga partia była zdecydowanie bardziej wyrównana. Przy stanie 4:4 Rosjanka przegrała swoje podanie, ale po chwili odrobiła straty. Doszło do tie-breaka. W nim Bułgarka wygrała decydujące dwa punkty przy rezultacie 5:5.
Jekatierina Aleksandrowa miała ponad trzy razy więcej winnerów (27-8), ale też aż trzy razy więcej niewymuszonych błędów (47-17). W tym roku ma już ujemny bilans – 13 zwycięstw i 14 porażek.
Tomowa w II rundzie Rolanda Garrosa zmierzy się z Chinką Xinyu Wang (37. WTA), która pokonała Niemkę Jule Niemeier (97. WTA) 0:6, 6:2, 6:4.